Pod koniec października odwiedziłem z synem sklep zabawkowy Smyk. Przy samym wejściu, z okazji święta Halloween, przywitały nas takie stojaki wypełnione przesympatycznymi maskotkami dla najmłodszych.
Mój syn z wrażenia szybko zaczął szukać wyjścia, bo zwyczajnie wystraszył się ekspozycji (zdjęcia poniżej). Cel produktu, jak zakładam, zrealizowany został w 100%! Cel sprzedażowy, w naszym przypadku, wprost przeciwny do oczekiwanego.
Może jesteśmy dziwni i aspołeczni, ale nie znosimy tego amerykańskiego święta, przede wszystkim z powodu wypełniania przestrzeni publicznej obrazami i gadżetami, które mają wywoływać strach. Jeśli ktoś lubi wzbudzać w sobie lęki i świetnie się przy tym bawi, to jego sprawa, może się „sycić” wszelkimi potwornymi obrazami do woli. Jednak dlaczego ma się to odbywać na ulicach, w sklepach, kawiarniach, szkołach i innych instytucjach publicznych, gdzie każdy niezależnie od wieku i swojej wrażliwości w ten sposób przymuszany jest do tej „zabawy”. My należymy do tej grupy, która nie chce być straszona. Szczególnie zależy nam, żeby nasze dzieci nie były straszone. Po prostu nas „bombardowanie” strachem w ogóle nie bawi. Dlatego apelujemy i prosimy o skończenie z tą „zabawą” w przestrzeni publicznej.
PS. Jako ciekawostkę dodam, że Facebook zablokował nam możliwość promocji tego posta ze względu na… ZBYT DRASTYCZNE ZDJĘCIA.